gru
14
Żyję normalnie, a przynajmniej staram się. Dom, dzieci, mąż, jak wiele kobiet. Mój wybór, moja decyzja. Dla niektórych dziwna, ale cóż.
Brak słuchu zawadza, ale nie przeszkadza w życiu codziennym. Fajnie byłoby go mieć, ale nie mam. Może coś się zmieni po implancie pniowym, zobaczymy. Czas operacji bliżej nieokreślony. Ale ja nie o tym…
Żyję jak wiele innych zdrowych osób. Nie myślę na codzień o chorobie. Nie żyję w jej cieniu!
A przychodzi wizyta w szpitalu, głupia ankieta do wypełnienia i taki jeden kwadracik do odznaczenia „Choroba nowotworowa aktywa”. Co z tego, że łagodna. Jest i to jest fakt.
Wiem, że od diagnozy minęło ponad 6 lat. Jednak to jedno zdanie burzy mój cały poukładany świat na kilka dni.
Potrzebuję czasu aby poskładać wszystko, aby znów funkcjonować normalnie. Nie przez pryzmat choroby nowotworowej.
NF2 zaakceptowałam, pogodziłam się, że jest, że dzielę z nią życie i to ja dyktuję tu warunki
Jednak faktu, że jest to choroba nowotworowa, nie potrafię zaakceptować
I tak jedno zdanie zprowadza mnie na ziemię!
Bo dla lekarzy to jest fakt! Mam chorobę nowotworową, a że łagodną to tylko się cieszyć :/