lis
02
Oj tak, bardzo się pogubiliśmy… Na szczęście wróciliśmy na dobrą ścieżkę, czy właściweą to się okaże z czasem…
Ze względu na moją głuchotę i Z pracę załatwiliśmy R świetlicę poza szkolną. Szła tam o 8 odbierana była ok 17:30. Miała robotykę, angielski, kodowanie. No poprostu cud, miód i maliny…
Jednak nie okazało to się kolorowe!
Zachorowała Pani stamtąd.Roksana przez 3 dni prowadzana z domu na zajęcia i do domu przyprowadzana.
I SZOK!!
Nasze dziewczyny nie potrafiły razem usiąść i się pobawić :/ R cały czas przybiegała i „Mamo a S to…” „Mamo a S tamto…”
Co się dziwić one spędzały ze sobą 2-3 godziny dziennie z czego 2 na przygotowaniach do wyjścia, spania :/
Ograniczyliśmy świetlicę do trzech dni. Z zajęć tam został angielski i kodowanie. R w domu od kilku dni i widzę poprowę…
Zgodzę się, że zajęcia dodatkowe są istotne, ale kiedy dzieci mają zbudować więż na ręsztę życia jeśli teraz będą żyły obok siebie a nie razem?!?
Jeśli teraz nie zaczną na sobie polegać to kto im zostanie gdy nas rodziców zabraknie?!?
Ja też zauważyłam,że szybciej udawało im się wyprowadzić mnie z równowagi gdy były gośćmi w domu niż obecnie.
Jest takie pwiedzenie „Mądry Polak po szkodzie!”
Oj mądry, mądry!!!
Dobrze, że dostrzegliśmy problem i staramy się naprawić szkody, które zdążył wyrządzić.
Trzymajcie kciuki!!