sie
20
Jaki wiek uważacie za odpowiedni na planszówki typu kostka + pionki??
Ja niestety nie wierzyłam w moją starszą córę długo :/ Wiem wstyd się przyznać, ale dla mnie to nadal malutka istotka. Stawiałam na gry zręcznościowe – spadające małpy czy pamięciowe – memory. Jednak bałam się zwykłych planszówek bo myślałam, że zabraknie jej cierpliowości, będzie sie ciskać, czy też przegrana będzie okupiona łzami, ja tak miałam za małego. Cóż nic bardziej mylnego
Roksanie oprócz tego, że coraz lepiej idzie gra w grupie to poprawia liczenie, choć ona już na etapie odejmowania i dodawania. Nie zapominam również o Samancie, która liczy z nami oczka na kostce, jak póżniej ilość oczek, które ma do pokonania. W niektóre gry jeszcze brak jej, aż takiej cierpliwości aby dokończyć z nami np. barykady, ale żabki czy pszczółki kończy bez problemu a nawet wygrywa.
Zaczeło się od prezentu urodzinowego, dostała planszówkę z serii Barbie. „Barbie La Moda” najpierw błądzimy po garderobie w poszukiwaniu odpowiedniej sukienki, butów i biżuteri, odwiedzamy fryzjera i wchodzimy na wybieg. Oczywiście cały czas mamy jakieś przeszkody, a to złamiemy obcas, a to nas fotograf oślepi fleszem, wszystko związane ze światem mody. Ogółem prosta gra a jednak zajmuje trochę czasu. Na niej ćwiczyliśmy i staraliśmy się aby Roksana przyjmowała przegraną z uśmiechem na buzi.
Pomogło podawanie ręki i gratulowanie, nie ważne wygranej czy przegranej, zawsze z uśmiechem na buzi gratulacje.
Drugą przywiozła od babci, w rzeczywistości to drugą i trzecią gdyż jest dwustronna. Po jednej stronie są „Skaczące żabki”, sporo jest utrudnień na liściach i kamykach, dodatkowo potrafi pogonić szczupak lub bociek i trzeba zaczynać od nowa. Do niedawna była to ulubiona gra R i potrafiłyśmy w nią grać od kilku do kilkudziesięciu razy na dzień
Po drugiej stronie mamy „Pracowite pszczółki” – 1 pionkowa wersja chińczyka. Mamy miejsce startu, z którego musimy obejść planszę do okoła i schować się do swojego kolorowego ula. Po drodze napotykamy kwiatki, które mogą nam dodać oczek, ale również nas cofnąć, najgorsza jest pajęczyna bo zawraca nas na start. Jak graliśmy w żabki to od razu było przewrócenie planszy i pszczółki musiały być.
Ostatnio zakupiliśmy kolejną podwójną planszówkę – chińczyka i barykady, jedno +7, ale ta właśnie stwarza Roksanie większą frajdę i gramy w nią bardzo często – Barykady. Pionki się zbijają, stawiamy sobie barykady przed nosem, czasem gra i 2 godziny zajmuje, ale jest śmiechu co nie miara. Bo przecież trzeba dojść do samej wierzy i uratować księżniczke a czasem ten kto się zbliży pierwszy zostaje z niczym bo tak go inni zabarykadują, że ani do przodu, ani do tyłu, a oni z drugiej strony spokojnie sobie dojdą i wygrają.
Przy czym Roksana pilnuje i na każdą moją krzywą minę, jak mnie któreś zbije słyszę – „Mama takie są zasady” Więc moje dziecko już w pełni umie grać i przyjmować porażki w grze, trudności jeszcze są czasem przy kolejności rzucania kostką. Jednak pozostawiamy decyzje kostce, kto wyrzuci największą ilość oczek zaczyna a dalsza kolejność jest zgodna do ruchu wskazówek zegara.
Chińczyk niestety czeka na swoją premierę.