gru
09
Wiem miałam wkleić zdjęcia, ale mam istny armagedon – szpital w domu, a i ja się rozłożyłam . Fotek brak, ale napiszę parę słów co ostatnio zajmuje mi wolny czas (poza gotowaniem of course).
Od jakiegoś czasu nie kupuję Roksanie spinek w sieciówkach, tylko ręcznie robione. Jednak koszt takich spinek + dostawa jest spory , a my mamy trudny okres jeszcze parę miesięcy. Znalazłam rozwiązanie, kupiłam spinki, aplikacje, klej i robie sama. Czasem coś dołącze swojego np. koraliki do kwiatków.
Ja mam frajde bo sama robie spinki, chociaż z półproduktów, ale to nieistotne, ważne że sama łączę, decyduje o efekcie końcowym i je kleję. Mam czas bo i tak siedze w domu, rentę mam jeszcze rok, więc dla zabicia nudy tworzę.
Frajdę ma też Roksana bo może sobie wybrać co dokładnie chce w danej chwili. Od koloru kwiatka, po kolor spinki, a nawet rodzaj aplikacji.
Przymierzam, się też do zakupu filcu i robieniu z niego „płaskich” aplikacji. Na takie „wypchane” na razie się nie odważę, ale może z czasem kto to wie…
Na zachęte wkleję Wam kwiatki na zielonych spinkach „pykach”, Roksana dała koleżance.